I znowu góry - tym razem odcinkiem Maratonu Podróżnika 2017 (300 km). Trzeba przyznać, że to jeden z najatrakcyjniejszych fragmentów maratonu. A podjazd pod przełęcz Okraj i następnie długi malowniczy zjazd po stronie czeskiej to po prostu mistrzostwo! Nieco więcej o trasie napisałem tutaj. Zdecydowanie ją polecam!

GALERIA HD - link zdjęcia google

Pokaż trasę GPS

Przyjemna przejażdżka górska z Mateuszem. W dodatku w niezłym (jak na góry) tempie. 2017 był moim najbardziej "górskim" rokiem i to było widać: odrobiłem trochę strat do Mateusza na podjazdach (czyt. uciekał mi wolniej, niż kilka miesięcy wcześniej). Sama trasa fajna - kilka górek, krótki odcinek przełajowy, ładne widoki (po tym, jak opadły mgły) i piękna pogoda, bardziej wrześniowa, niż październikowa.

Jak się później okazało, to była moja ostatnia wycieczka w tym roku (nie licząc pętli treningowych). A był to rok zdecydowanie udany. Wykręciłem ponad 8 tys. i udało mi się zrealizować cele, jakie sobie postawiłem: ukończyłem górski Maraton Podróżnika na dystansie ok 330 km i złamałem barierę 500 km, finiszując na mecie Kórnickiego Maratonu Turystycznego. Przygoda i niesamowite emocje... Jednak długie dystanse to jest to!

GALERIA HD - link zdjęcia google

Pokaż trasę GPS

O tej trasie napisałem już wiele dobrego. Mimo coraz gorszego stanu nawierzchni na kilku odcinkach, wciąż uważam ją za jedną z najlepszych tras szosowo-terenowych w okolicy. Wycieczka udana!

GALERIA HD - link zdjęcia google

Pokaż trasę GPS

Niedzielna przejażdżka dookoła Ślęży, podczas której nie wydarzyło się absolutnie nic szczególnego. Trasa ani ciekawa, ani nudna (troszkę więcej napisałem o niej np. tutaj). Pogoda ani ładna, ani brzydka. Tempo ani bardzo szybkie, ale też nie wolne. Po drodze wymieniłem pozdrowienia z kilkoma cyklistami, ale nie spotkałem ich zbyt wielu. W sumie, jechało się przyzwoicie, ale bez rewelacji. W przyszłości zmodyfikuję trochę drogę powrotną, tak żeby biegła przy Zalewie Mietkowskim - będzie trochę dłużej, ale też ciekawiej.

GALERIA HD - link zdjęcia google

Pokaż trasę GPS

Pierścień Zatoki Puckiej zaliczony rodzinnie! Jak to z polskimi szlakami rowerowymi, miejscami został on poprowadzony idiotycznie, więc na trasie trzeba było trochę improwizować. Po lekturze w Internecie kilku "zajawek" tej trasy, chyba jednak liczyłem na coś więcej. Niektóre odcinki z widokiem na Bałtyk robiły wrażenie, ale były też momenty naprawdę słabe (typu łąki, których monotonie przełamywały jedynie dzikie chaszcze z czyhającymi w nich stadami wygłodniałych komarów). Mierzeja Helska, jak się okazało, to też nie jest idealne miejsce na rower... w wakacje. Poza "sezonem wysokim" jak najbardziej, ale podczas wakacji panuje tam szalony ruch samochodowy (droga dla rowerów ratuje sytuację tylko częściowo, bo siłą rzeczy często biegnie ona tuż przy szosie). W drodze powrotnej, za Puckiem, musieliśmy przejechać odcinkiem bardzo ruchliwej drogi wojewódzkiej 216 (mając w alternatywie piachy i chaszcze), brrrrr... Natomiast sporą atrakcją wycieczki był rejs statkiem z Helu do Gdyni, umożliwiający zamknięcie pętli.

Ogólnie wycieczka OK, choć bez rewelacji, a trasę rowerową polecam, ale nie w wakacje.

Brawo dla Niny, która dzielnie pokonała w swoim foteliku 95 km!

GALERIA HD - link zdjęcia google

Pokaż trasę GPS

Kolejny odcinek zbliżającego się Maratonu Podróżnika 2017 zaliczony: z Janowic Wielkich do Czech przez Przełęcz Okraj i powrót do Polski w Lubawce.

Trasa bardzo ciekawa i atrakcyjna krajobrazowo. Podczas długiego podjazdu na Przełęcz Okraj (1046 m n.p.m.), poprzedzonego kilkoma pomniejszymi górkami, podziwiamy wspaniałe widoki. Po przekroczeniu granicy puszczamy się po stronie czeskiej w łagodny, ale bardzo długi zjazd (ok. 30 km). Z obu stron strome skalne ścianki zabezpieczone siatką przed osuwaniem się kamieni tworzą wąwóz, w którym wije się nasza droga. Góry mamy niemal na wyciągnięcie ręki! Czar pryska dopiero na wypłaszczeniu, gdzie krajobraz staje się coraz bardziej monotonny, ale przede wszystkim daje się we znaki spory ruch samochodowy. Zapewniam jednak, że nie jest to wysoka cena, jak za wrażenia, które dostarcza trasa.

GALERIA HD - link zdjęcia google

Pokaż trasę GPS

Obczajka końcowego odcinka trasy Maratonu Podróżnika 2017 (wersja 300 km): Kudowa Zdrój - Sulistrowice. Następnie z Sulistrowic przez Sobótkę na stację kolejową w Mietkowie.

Trasa bardziej męcząca, niż wynikałoby to z jej profilu wysokościowego. A może po prostu tego dnia nie byłem w formie? Mam nadzieję, bo kolejny raz będę tędy przejeżdżał, mając już w nogach 230 km górskiego maratonu...

Sama trasa dość ładna i ciekawa, także polecam!

GALERIA HD - link zdjęcia google

Pokaż trasę GPS

Powoli staje się tradycją, że na wiosnę robię sobie wycieczkę do Lubiąża. Trasa może nie arcyciekawa, ale całkiem przyjemna, z małym ruchem samochodowym. W Lubiążu, oprócz sławnego klasztoru, znajdziemy także Karczmę Cysterską (gdzie zawsze robię sobie przerwę i coś zamawiam - jedzenie jest OK).

Tym razem nie wyspałem się i ogólnie byłem lekko nie-w-formie. W dodatku jechałem dość nerwowo, zatrzymując się co pewien czas (testowałem różne ustawienia siodełka i lemondki), a pomiędzy tymi przerwami dość mocno dociskając pedały... Skończyło się przejściową utratą mocy w drodze powrotnej. Byłem nieco sobą zawiedziony, bo jednak trasa jest łatwa, a i dystans niezbyt wyśrubowany...

Pokaż trasę GPS


GALERIA HD - link zdjęcia google

Zawsze wychwalałem tą trasę, pisząc o niej w samych superlatywach - np. tutaj, tutaj, czy tutaj. Niestety dzisiaj będę musiał nieco zrewidować moją opinię na jej temat. Na przestrzeni kilku lat jakość dróg gruntowych na odcinku Wrocław - Rezerwat Zabór dramatycznie się obniżyła. Drogi zostały zniszczone przez ciężki sprzęt, którym leśnicy wywozili z lasu drewno. Oczywiście nikt nie zadbał o ich naprawę. W rezultacie drogi są wyboiste i błotniste, miejscami poorane głębokimi koleinami. Szkoda.

Kiedyś napisałem, że to nie jest wycieczka na rower szosowy i wymaga opon min. 32 mm. Obecnie zalecałbym dorzucić do tych 32 mm przynajmniej 10 mm... Oczywiście trasa nadal jest ciekawa i atrakcyjna przyrodniczo, więc wciąż śmiało mogę ją polecić, ale to już nie to, co kiedyś...

Pokaż trasę GPS


GALERIA HD - link zdjęcia google

Tym razem dość mocno "wysilone" 90 km. Dlaczego "wysilone"? Trasa niezbyt ciekawa, ze sporym odcinkiem (łącznie ok 30 km) przez miasto. Temperatura wyraźnie poniżej zera powodowała marznięcie dłoni, stóp i... picia w bidonach. Wiatr w twarz dodatkowo potęgował odczucie chłodu i czynił jazdę dość uciążliwą. Zimowe 90 km zrobione, ale wielkiej frajdy z tego nie było.

Pokaż trasę GPS


GALERIA HD - link zdjęcia google