- Kategorie:
- 1) 0 - 50 km.8
- 2) 50 - 80 km.38
- 3) 80 - 120 km.38
- 4) 120 - 200 km.13
- 5) 200 - 300 km.8
- 6) 300 - 500 km.2
- 7) 500 km i więcej.3
- Inne wydarzenia.2
- Rowerowy Dolny Śląsk.94
- Trening.33
- Ultramaratony.4
- Wycieczki kilkudniowe.4
Przez Wzgórza Trzebnickie - jak uratowałem kocięta
Czwartek, 11 sierpnia 2016 | dodano: 04.11.2016Kategoria 3) 80 - 120 km, Rowerowy Dolny Śląsk
Bardzo przyjemna trasa poprowadzona wzdłuż Wzgórz Trzebnickich. Opisałem ją tutaj. Tym razem doczekała się jednak niewielkiej, ale ważnej modyfikacji. Udało mi się z niej wykluczyć najbardziej problematyczny odcinek - dziurawą i dość grząską gruntówkę przez wzgórze porośnięte dzikimi chaszczami, zamieszkiwanymi przez roje komarów i innych niesympatycznych stworzeń.
Ponadto wplątałem się w dość nietypową akcję. Na leśnej drodze nieopodal Malerzowa natrafiłem na dwa młodziutkie kotki, które najwyraźniej zostały tutaj porzucone przez jakiegoś okolicznego gospodarza. Trzęsły się z zimna i wglądały na wycieńczone, miały zaropiałe oczy, a pewnie były też głodne i spragnione. Jakby tego było mało, to jeszcze oblazły je mrówki. Gdy tylko mnie dostrzegły, zaczęły żałośnie piszczeć i niezdarnie iść w moim kierunku. Oczywiście nie mógłbym ich tam zostawić, bo najprawdopodobniej oznaczałoby to dla nich śmierć, tym bardziej tragiczną, że przerywającą tak krótkie życia. Zrobiłem więc tobołek z zapasowej bluzy i jedną ręką kierując rowerem, a drugą trzymając zawiniątko z kotami, dotarłem do Malerzowa. Tutaj znalazłem im nowy dom - nad kociętami zlitowała się pani prowadząca jedyny we wsi sklep.
GALERIA HD
Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
Ponadto wplątałem się w dość nietypową akcję. Na leśnej drodze nieopodal Malerzowa natrafiłem na dwa młodziutkie kotki, które najwyraźniej zostały tutaj porzucone przez jakiegoś okolicznego gospodarza. Trzęsły się z zimna i wglądały na wycieńczone, miały zaropiałe oczy, a pewnie były też głodne i spragnione. Jakby tego było mało, to jeszcze oblazły je mrówki. Gdy tylko mnie dostrzegły, zaczęły żałośnie piszczeć i niezdarnie iść w moim kierunku. Oczywiście nie mógłbym ich tam zostawić, bo najprawdopodobniej oznaczałoby to dla nich śmierć, tym bardziej tragiczną, że przerywającą tak krótkie życia. Zrobiłem więc tobołek z zapasowej bluzy i jedną ręką kierując rowerem, a drugą trzymając zawiniątko z kotami, dotarłem do Malerzowa. Tutaj znalazłem im nowy dom - nad kociętami zlitowała się pani prowadząca jedyny we wsi sklep.
GALERIA HD
Rower:Kellys Neos
Dane wycieczki:
96.00 km (0.00 km teren), czas: h, avg: km/h,
prędkość maks: 0.00 km/hTemperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: (kcal)
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj